DWA PUNKTY ZWROTNE NA ŚCIEŻCE DUCHOWEJ.

Do napisania tego krótkiego artykułu skłoniły mnie osobiste przeżycia. Zawsze powtarzam, że ścieżka duchowa to nie tylko kwiat lotosu na Balijskiej plaży, magiczne rytuały, przytulanie drzew i tańce przy ogniu. Mówię też często, że to nie jest pączek z lukrem. To też orka na ugorze, ciężka praca nad sobą, wymagająca dyscypliny, determinacji, silnej woli i cierpliwości. Gdy zaczynamy swoją drogę z rozwojem duchowym, na początku jesteśmy zachłyśnięci tym mistycznym, na swój sposób kolorowym, innym światem, który skrywa nieznane nam „super moce”. Pierwsze kroki stawiamy nadal w świecie iluzji i choć myślimy, że już się przebudzamy, bo jest tak przyjemnie, bo czujemy dreszcze wzdłuż kręgosłupa na sesji jogi kundalini, bo doświadczamy pierwszych energetycznych orga&mów, bo nasze ego wywala nas w kosmos podczas medytacji, która tak naprawdę nie była medytacją, tylko wizją naszej wybujałej wyobraźni; tak naprawdę jeszcze nie weszliśmy w dolinę rozwoju duchowego. Bo tam, w tej dolinie czekają na nas mniej przyjemne doznania. Gdy jednak odważymy się iść dalej, ta nie zawsze rozświetloną drogą, pewne jest, że przetransformujemy nasze życie tak, by więcej nie było w nim kłamstwa, iluzji, pustych relacji i hipokryzji. Przed nami kraina prawdy, światła, prawdziwej bezwarunkowej miłości, harmonii i spokoju. Zanim jednak tam dotrzemy, czekają na nas SAMOTNOŚĆ I CIEMNOŚĆ.

SAMOTNOŚĆ

Kiedy się zmieniasz, czasami przestajesz podobać się swojemu otoczeniu, tracisz na atrakcyjności, bo nie pijesz alkoholu, już ci nie zależy na tak zwanym „show off”, bo widzisz to, co inni wolą zamiatać pod dywan, bo pragniesz zmiany, której inni by chcieli, ale się boją. Przebudzając swoją śpiącą w ciele duszę, tracisz przyjaciół, którzy może na tamtym etapie życia byli tobie potrzebni i ty też im byłeś potrzebny. Czasem i rodzina odwraca się od Ciebie, bo zwyczajnie nie są gotowi na twoją prawdę. To nie ich wina, a ty nie robisz nic złego, tak po prostu jest. Każdy ma swój czas i swoje miejsce na własny rozwój.

Tracąc, robisz przestrzeń na nowe, na relacje, które zaczynasz budować bardziej świadomie, w oparciu o to, co gra w Twojej duszy, a nie po to by się przypodobać, by było wkoło Ciebie jak najwięcej ludzi. Zaczynasz stawiać na jakość, a nie na ilość. Tworzysz relacje nie w cieniu strachu przed samotnością, ale w świetle miłości. Pojawiają się więc nowi ludzi, z którymi tworzysz swój nowy świat. Zanim to jednak nastąpi, czujesz się samotny i zagubiony. To bardzo ważny etap na drodze duchowego przebudzania. W tej samotności tak naprawdę masz w końcu czas i przestrzeń, by pobyć ze sobą. Ty jesteś dla siebie najważniejszym przyjacielem. Jeśli nie pokochasz swojego wewnętrznego towarzysza, nie stworzysz z nikim zdrowej, głębokiej i trwałej relacji.

Uczysz się więc siebie na nowo, odkrywasz co lubisz, czego nie lubisz, o czym tak naprawdę marzysz, czego chcesz, a czego nie chcesz. Bez tego etapu, bez poznania siebie w samotności, bez odesłania tego co tobie nie służy, nie przyjdzie nowe. Bo Nowe, Upragnione, Chciane i Wymarzone nie zapuka do drzwi i nie poprosi byś ich wpuścił. To ty musisz być gotowy by je otworzyć, a wtedy twoja własna energia zwyczajnie to wszystko przywoła. Nie bój się tej samotności, bo tak naprawdę nie jesteś sam, nigdy. W tobie i nad tobą jest Ojciec Wszechświat i Matka Życia, którzy dbają o ciebie dwadzieścia cztery godziny na dobę.

CIEMNOŚĆ

Kiedy dotrzesz do swojego cienia, swojej ciemności, oznacza to, że doszedłeś do źródła, do setna. To punkt zwrotny na ścieżce duchowej.

To moment, kiedy…
padasz na kolana, ale już nie prosisz o pomoc, nie masz siły by uciec i nie masz siły by walczyć, poddajesz się. Godzisz się na to co ma nastąpić i odpuszczasz.

To czas, kiedy…
nie masz nic i nawet nie wiesz kim jesteś. Wszystko co dotychczas stworzyłeś, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Twoje Ego staje nagie przed Prawdą.

Zostań w tym cieniu przez chwilę…
bo kiedy oczy nic nie widzą i nikt nie widzi nas, nasza dusza odpoczywa, regeneruje się, odbudowuje, integruje wszystkie zmiany, na które tak ciężko pracowałeś. W twoim cieniu ukrywa się siła i światło, którego nie widać. Bo blask i flesze, nie zawsze pomagają nam lepiej widzieć. Prawda o nas samych jest tam, gdzie nic nas nie oślepia.

Przyjmij tą ciemność…
jak kochającą Matkę. Połóż głowę na jej piersi i odpocznij. Ona wskaże ci drogę, gdy będziesz gotowy. Kiedy wypuści Cię ze swoich ramion, przestaniesz błądzić, nie będziesz szukać, nie będziesz tęsknić, nie będziesz cierpieć. Poczucie spełnienia wypełni całe Twoje istnienie.  

„Wiara jest wtedy, kiedy ktoś zobaczy
Listek na wodzie albo kroplę rosy
I wie, że one są – bo są konieczne.
Choćby się oczy zamknęło, marzyło,
Na świecie będzie tylko to, co było,
A liść uniosą dalej wody rzeczne.
Wiara jest także, jeżeli ktoś zrani
Nogę kamieniem i wie, że kamienie
}Są po to, żeby nogi nam raniły.
Patrzcie, jak drzewo rzuca długie cienie,
I nasz, i kwiatów cień pada na ziemię:
Co nie ma cienia, istnieć nie ma siły.”

Czesław Miłosz