EKSCYTACJA I EKSPLORACJA

Na początku związku przyciąganie jest tak silne, że nie możemy bez siebie wytrzymać nawet chwili. Czujemy to na poziomie mentalnym, tęsknimy, chcemy ze sobą spędzać każdą wolną chwilę, ale też na poziomie fizycznym, gdy przeszywa nas energetyzujące uczucie podniecenia przy każdym dotyku, pocałunku, spojrzeniu. Nasze ciała lgną do siebie, łakną siebie. Czujemy się tak przez pierwsze tygodnie, miesiące.   

BEZPIECZEŃSTWO I KOMFORT

Z czasem, najczęściej, gdy już ze sobą zamieszkamy, to przyciąganie nadal jest, choć już nie tak silne jak wcześniej. Wchodzimy w fazę bezpieczeństwa, czujemy się ze sobą komfortowo, jesteśmy już po intensywnej eksploracji, tak wiele o sobie wiemy. Ten etap jest kluczowy dla przyszłości związku. Istnieje ryzyko, że możemy się tu rozleniwić. Skoro ogień tak pięknie płonie, to my zasiądziemy w wygodnej kanapie i zwyczajnie odpuścimy, zaśniemy. Uwaga, możemy się obudzić w zimnym pokoju, zmarznięci i samotni.

KIEDY W SYPIALNI TYLKO ŚPIMY

Sypialnia może stać się pomieszczeniem, w którym będziemy, jak wskazuje nazwa, jedynie sypiać, odwróceni do siebie plecami. To ten czas, kiedy ją zaczyna boleć głowa, a on miał fatalny dzień w pracy i tak każdego dnia, wymówka za wymówką, bo zwyczajnie nam się nie chce, motyle w brzuchu już nie łaskoczą, a pocałunek nie przyspiesza bicia serca i przepływu krwi. Ona staje się zimna, on nieczuły. To znak, że przespaliśmy ten moment, w którym należało dorzucić do ognia.

Za brak seksu obwiniamy siebie nawzajem albo zwalamy na dzieci, na stres, na brak czasu. A prawda jest taka, że gdyby było między nami przyciąganie, zamknęlibyśmy się w łazience, chowając przez dziećmi i zrobili to na wirującej pralce. On, po ciężkim dniu w pracy nie mógłby się doczekać, by dopaść ją w przedpokoju, rozebrać i kochać. Ona na chandrę i ból głowy, wtuliłaby się w jego ciało, kojąc ból jego zapachem, bliskością.

Statystyki pokazują, że jedna na siedem par po pewnym czasie zaczyna unikać seksu. To rodzi frustrację, niejednokrotnie pcha ją lub jego do poszukiwania tego ognia gdzie indziej. Ona czuje się samotna, niekochana i odrzucona, zaczyna się obwiniać, uderza to w jej poczucie atrakcyjności i akceptacji ciała. On jest sfrustrowany, nie radzi sobie ze stresem, poddaje w wątpliwość swoją męskość, ucieka w porno, w pracę, zamyka się w sobie.

KTO JEST WINNY? POLARYZACJA!

Polaryzacja to powszechne zjawisko, które występuje wszędzie, w fizyce, chemii, matematyce. Wszechświat istnieje dzięki polaryzacji, inaczej by się rozpadł. To samo z nami. Wszyscy mamy w sobie plus i minus, energię męską i żeńską, słońce i księżyc, yin i yang. Jeśli obie te energie są w harmonii, to co robimy, to co nasz otacza, to jak wygląda nasze życie, też jest w równowadze. Polaryzacja dotyczy też związków, dzięki silnej polaryzacji pomiędzy energią męską i żeńską, pomiędzy yin i yang, możemy utrzymać magnetyzm jak długo chcemy, zapobiec nudzie i stagnacji w relacji. Nie chciałbyś, nie chciałabyś czuć się w swoim związku cały czas tak jak na początku? To jest możliwe!

JAK KULTYWOWAĆ OGIEŃ W ZWIĄZKU?

…i nie przestać pragnąć osoby, którą kochamy?

Oto kilka rad.

1. Czas spędzony osobno to silny afrodyzjak.
Jest w nas taka pokusa, by zatracać się w drugiej osobie. Spędzać każdą wolną chwilę razem, mieć tych samych przyjaciół, te same pasje. To piękna idea, ale wiedzie do wypalenia i utraty polaryzacji. Przestajemy być sobą zaintrygowani, zaczyna nam brakować tematów do rozmów. Bo o czym rozmawiać, skoro wiemy wszystko, bo zawsze jesteśmy razem? Czas na tęsknotę jest potrzebny, by przyciąganie powróciło.

Oprócz ciała fizycznego, jesteśmy również energią. Kiedy para przebywa ze sobą, te energię ulegają fuzji. Plusy i minusy mieszają się, co może zaburzyć polaryzację. W niektórych kulturach, mężczyzna i kobieta śpią w osobnych sypialniach, nie dlatego, że się nie kochają, ale dlatego by kultywować polaryzację, dać sobie przestrzeń, podsycać ogień. Oczywiście w tym rozwiązaniu można znaleźć kompromis i od czasu do czasu sypiać osobno.

Bardziej chodzi tu o czas osobno, który choć z pozoru może się wydawać oddali nas od siebie, w rzeczywistości, nas ku sobie przyciągnie.

2. Oddzielne pasje, hobby.
Posiadanie oddzielnych hobby, pasji sprawia, że w ten sposób podkreślamy naszą indywidualność. To właśnie ta wyjątkowość przyciągnęła Was ku sobie. To, że jesteśmy różni sprawiło, że byliśmy dla siebie atrakcyjni. Dlatego tak ważne jest zachowanie indywidualności w związku. Oddzielnie pasje sprawiają, że partner jest dla nas ciekawy, jest coś o czym może nam opowiedzieć, czymś nas zaintrygować, czegoś nas nauczyć, może też być w tym jakaś tajemnica. Jeśli więc on chce jechać na ryby do Norwegii, pozwól mu. Jeśli ona pragnie zniknąć na tydzień z kobietami na Bali, daj jej na to przestrzeń. Nie ma skuteczniejszego afrodyzjaku dla związku, jak dawanie sobie wolności.

3. Kultywowanie kobiecości i męskości w sobie.
Na polaryzację w dużej mierze wpływa to, jak zarządzamy swoją energią męską i żeńską. Zarówno kobieta jak i mężczyzna, mają w sobie obie energie. Jeżeli są one w harmonii, szanse na utrzymanie magnetyzmu między obojgiem są dużo większe. Natura stworzyła nas tak, abyśmy z tej polaryzacji korzystali, ciesząc się harmonijnym i satysfakcjonującym związkiem.

Niestety żyjemy w czasach, gdzie kobiety stają się bardziej męskie, nadużywając energii męskiej, zapominając o kultywowaniu energii kobiecej. Mężczyźni zaś, albo odpuszczają, wchodząc w energię kobiecą, albo podkręcają energię męską ekstremalnie, by zdominować „męską” kobietę. W efekcie takiej dysharmonii, kobieta i mężczyzna stają się dla siebie nieatrakcyjni. Nie ma przyciągania między minusem i minusem, albo plusem i plusem.

UDAJĄC MĘSKOŚĆ I KOBIECOŚĆ

Kiedy kobieta i mężczyzna poznają się, ona wabiąc go, chętnie jest powabna, spolegliwa, oddająca mu decyzyjność. On zaś opiekuńczy, dbający o jej bezpieczeństwo i komfort. Niestety to tylko taniec pozornej energii męskiej i kobiecej. Pozornej, mającej służyć jedynie zdobyciu. Jak już siebie zdobędą, kobieta chce przejąć kontrolę nad wszystkim, a mężczyzna traci przestrzeń, na bycie mężczyzną. Znacie ten scenariusz, prawda? Rozpoczyna się walka o to, kto będzie rządził w związku. To wcale nie podnieca ognia, ale skutecznie go zagasza. Mężczyzna, który jest silny i wewnętrznie zharmonizowany, na dłuższą metę poszukuje delikatności, subtelności, kobiecej opiekuńczości i spolegliwości. Taki mężczyzna nie chce szefa, dyktatora, męskiej kobiety. Jedynie słaby mężczyzna, odnajdzie się przy takiej kobiecie. Kobieta znowu, nigdy nie będzie szanowała słabego mężczyzny.

Nie oszukamy natury, kobieta podświadomie poszukuje mężczyzny, z którego siły będzie mogła skorzystać w drodze po swoje marzenia, by mogła tworzyć, płynąć. Poszukuje mężczyzny, który da jej poczucie bezpieczeństwa, przy którym będzie mogła zrelaksować „mięśnie” męskiej energii i rozkwitać w swojej kobiecości, bez strachu, że zostanie zraniona.

KOSMICZNY MAGNETYZM DZIĘKI TANTRZE

Tantra szczegółowo i praktycznie uczy jak w unikalny sposób, kobieta i mężczyzna, mogą kultywować swoją kobiecość i męskość i tym samym przyczynić się do udanego, harmonijnego związku oraz życia seksualnego. To fascynująca i niesamowicie użyteczna wiedza, którą możecie zgłębić na kursie dla par i singli, jaki oferuje.

Dodatkowo, Tantra to nie tylko nauka, ale konkretne, praktyczne narzędzia, dzięki którym możecie wynieść swój związek na zupełnie inny poziom, odmienić Wasze życie seksualne, pogłębić intymność, wzmocnić połączenie, a przede wszystkim przywrócić ogień i magnetyzm.

Chociażby, autentyczna Hatha Yoga, która jest fundamentalną praktyką w Tantrze pomaga pracować nad aspektem kobiecej i męskiej energii i poprzez konkretne pozycje wzmacniać aspekty, które tego wymagają, harmonizować naszą rozchwianą energetykę.

Tantra może uchronić nasz związek przed marazmem i nudą oraz przed utratą wzajemnej atrakcyjności i przyciągania. W Tantrycznym związku nie ma mowy o utracie polaryzacji. Wyobraź teraz sobie, że czujesz te motyle w brzuchu tak samo po wielu latach bycia razem, pragniesz jego, jej, tak samo jak na początku, albo i każdego dnia bardziej? Czy życie nie byłoby wtedy piękniejsze i spokojniejsze? Zamiast szukać czegoś lepszego za rogiem, warto zawalczyć o to co już mamy. Bo to co za rogiem po jakimś czasie może dotrzeć do tego samego punktu: utraty atrakcyjności. To co stare traci dla nas na atrakcyjności, bo najzwyczajniej jesteśmy zbyt leniwi by to kultywować, by do tego ognia dorzucać. Paradoksalnie to ciągłe poszukiwanie lepszego i atrakcyjniejszego, konsumuje nasz czas i energię, pozostawiając nas nienasyconymi i samotnymi. Jak by to było, gdyby to co dojrzałe cały czas cieszyło się blaskiem nowości i wywoływało w nas żywe pożądanie i pragnienie?

Mogę Cię tego nauczyć!