DUCHOWOŚĆ I SZARA CODZIENNOŚĆ
Niektórym wydawać się może, że rozwój duchowy wymaga zrezygnowania z bycia rodzicem, pracownikiem na etacie, mężem, żoną, i że jedyną drogą rozwoju duchowego jest izolacja w aśramie, długa podróż po Indiach czy Tybecie, zamieszkanie pośrodku natury, czy bardziej ekstremalnie, złożenie ślubów w zakonie. Innymi słowy, rozwój duchowy jest możliwy, jedynie poprzez oderwanie się od rzeczy przyziemnych, obowiązków, tzw. rozpraszaczy szarej codzienności lub stworzenie określonych, idealnych, czy bardziej optymalnych „warunków”. Problemy dnia codziennego, kontakt z nowoczesnym i pędzącym światem, mogą bowiem zakłócać, a nawet uniemożliwiać duchowe praktyki, bo przecież do tych potrzebna jest cisza, spokój oraz zero pokus. To trochę jak z naszymi noworocznymi postanowieniami, najpierw bierzemy się za stworzenie warunków, kupujemy potrzebny sprzęt do uprawiania sportu, zamiast po prostu zacząć się ruszać od teraz.
Dodatkowo pogląd, że duchowość i wypełnianie obowiązków przyziemnych wykluczają się, jest wzmacniany rozdmuchaną w dzisiejszych czasach pseudo duchowością i przyszytą do tego „filozofią” życia. Ta pozorna duchowość wyrażana jest głównie na zewnątrz ekstrawaganckim sposobie ubierania się, mówienia, zachowania, postępowania. Często sama słyszę od osób, które prowadzę, takie pytania: Dlaczego duchowi nauczyciele, guru nie mają rodzin? Albo: czy zawsze duchowość wiąże się z odlatywaniem od ziemi? Odpowiadam wtedy:
By być uduchowionym, połączyć się z Boskością, która jest w nas, nie musimy odfruwać, unoszeni przez wielki, nadmuchany, kolorowy balon. Możemy, a właściwie powinniśmy twardo stąpać po ziemi. Bo, gdy wznosimy się coraz wyżej i wyżej, nie zważając na to, co pod nami, możemy stracić kontakt z tym, kim naprawdę jesteśmy. Po coś zostaliśmy zesłani na ziemię, prawda? Gdyby Bóg chciał, byśmy wszyscy fruwali, posłałby nas w gwiazdy, w przestrzeń kosmiczną jako inne istoty, uskrzydlone. Tymczasem uczynił nas ludźmi, ze stopami przyklejonymi do ziemi za pomocą grawitacji. To, że chcemy wzlatywać wyżej i wyżej wcale nie sprawia, że łączymy się ze źródłem, głębią i prawdą, bo ta nie zależy od wysokości wznoszenia.
UDUCHOWIONE EGO
Bardzo często, to wysokie wznoszenie się, wiąże się z naszym nadmuchanym jak balon ego, które nas wywyższa, pozwalając nam czuć się lepszymi od innych. Osoba po rocznej izolacji w aśramie, singiel oddający się wielogodzinnym praktykom duchowym, nie jest bardziej uduchowiony od prostego człowieka pracującego na roli. Jeden z moich przewodników duchowych opowiedział mi kiedyś historię człowieka, który nie umiał czytać, nie uczęszczał do żadnej szkoły, jego każdy dzień wyglądał tak samo. Wstawał razem ze słońcem, zajmował się zwierzętami, roślinami, kładł się razem ze słońcem. Ta prostota i jego połączenie z naturą, jej cyklem, spowodowały, że pewnego dnia, stał się człowiekiem oświeconym i przybywały do niego tłumy z okolicznych wsi, by go wysłuchać.
Obserwuję również, zapewne nie tylko ja, że „duchowość” stała się modnym sposobem na życie. Kolejnym trendem, takim samym, jak określone wzorce w modzie, algorytmy Instagrama, modna wakacyjna destynacja. Ta moda związana jest bardzo często z kreowaniem iluzorycznie sprzyjającej rzeczywistości, jak rzucenie wszystkiego, po to by móc wzrastać na ścieżce duchowej. Trochę jakby odrzucać to co w nas ludzkie, starając udawać boga tu na ziemi. Czyli, pakujemy swoje życie w plecak i wyruszamy do najbardziej „uduchowionego” miejsca na ziemi, Indii, Bali, bo to czyni nas „lepszymi” bardziej „zaawansowanymi” na ścieżce duchowej. Trzeba porzucić wszelkie przywiązania, obowiązki, powiesić na szyi malę, siedzieć w kwiecie lotosu w buddyjskiej świątyni.
Bycie uduchowionym to nie ucieczka od ludzkich trosk, to nie specyficzny sposób ubierania się, czy mówienia językiem, którego nikt nie rozumie, to nie izolacja. Prawdziwa, głęboka duchowość to umiejętność radzenia sobie z szarą codziennością. To odwaga pozostania przy ziemi, w troskach i trudach. Nie ma duchowości bez utaplania się w ludzkim znoju, na naszej własnej drodze krzyżowej.
BYCIE UDUCHOWIONYM NIE KOŃCZY BYCIA CZŁOWIEKIEM
Wręcz przeciwnie. Duchowość to bycie człowiekiem jeszcze bardziej, mocniej, akceptując nasze wszystkie słabości, rządze. Zwykła szara codzienność, bycie częścią społeczeństwa w jakim żyjemy i duchowość są tak naprawdę współzależne. Nie trzeba wybierać między rozwojem duchowym a obowiązkami, jakie musimy wypełnić jako rodzić, pracownik, mąż, żona. Zobowiązania, będą zawsze częścią naszego życia. Nawet w Aśramie funkcjonuje grafik obowiązków: sprzątania, gotowania, dbania o ogród i dobro wspólne, dzielone z innymi. Gdyby wszyscy w zakonach, aśramach i świątyniach tylko lewitowali, prędzej czy później pomarliby z głodu. Służba, czyli wypełnianie obowiązków, jest niczym innym, jak ścieżką rozwoju duchowego. W wypełnianiu powtarzających się, codziennych obowiązków tkwi esencja naszej duchowej ewolucji. Mnisi w Nepalu dniami siedzą nad mandalą, wysypując z małych rurek kolorowy proszek. Byle podmuch może zniszczyć tą wydawać by się mogło syzyfową pracę. Jeśli spojrzymy na to z tej perspektywy, powtarzalne w naszym życiu mozolne obowiązki jak wyprawianie dzieci do szkoły, zakupy, gotowanie, sprzątanie, w swojej formie są właśnie jak usypywanie mandali. Taka rutyna, powtarzalność uczą nas dyscypliny, wytrwałości i ukazują głębię życia. Dostrzeżenie tej głębi w prostocie życia, to właśnie jest duchowość.
Pomyślmy, czy jest wyzwaniem skupienie się na praktykach duchowych w odosobnieniu, bez bycia wytrącanym przez bodźcie zewnętrzne, przez problemy dnia codziennego? Jakże to proste, prawda? Robić coś, gdy nic i nikt nam nie przeszkadza. Za to prawdziwym sprawdzianem wytrwałości, samodyscypliny i cierpliwości, jest takie zorganizowanie życia, by znaleźć czas na Jogę, medytację pomiędzy codziennymi troskami i zadaniami.
PRASTARA TANTRA DLA NOWOCZESNEGO CZŁOWIEKA
Tantra, choć ma ponad 5000 lat nie jest przestarzała na dzisiejsze czasy. Nie wymaga też od człowieka rzucania wszystkiego, życia w pojedynkę, rezygnacji z założenia rodziny, czy innych specjalnych warunków, wyjątkowego stylu bycia. Tantra to ponadczasowa, uniwersalna nauka o energii, niebywale praktyczna i łatwa w zaaplikowaniu w życiu współczesnego człowieka. Mało tego, zachowanie jej w oryginalnej formie, bez nowoczesnych adaptacji jest kluczowe dla jej skuteczności. Tantryczne narzędzia i techniki takie jak Yoga, Pranayama, prawie dwieście technik medytacji to formy pracy z duchem wykonalne dla każdego człowieka, niezależnie od jego statusu, wykształcenia, sytuacji rodzinnej, zawodowej, wieku czy kondycji. Na tej transformującej, przepięknej ścieżce, każdy może wydeptać swoją własną ścieżkę i zacząć zmieniać swoje życie na lepsze. Nieważne czy jesteś zabieganym rodzicem, biznesmenem, rolnikiem, czy wierzysz w Boga, czy jesteś ateistą, Tantra jest ponad tym wszystkim, gotowa na to, by Tobie służyć.
Bo duchowość powinna pomagać i wspierać w wypełnianiu szarych i codziennych obowiązków. Czuwanie przy chorym dziecku, opieka nad osobą starszą, jakakolwiek posługa innym to tak naprawdę głęboka duchowa praktyka – Karma Joga. Żyjąc tu na ziemi i kierując się sercem w każdym działaniu możemy oswobadzać się z karmy, by pewnego dnia, zaznać wolności, oświecenia.
Jak pisał Kirshnamurti: “Prawdziwa duchowość zawiera się w prostocie.”